Avangarda 8

Avangarda po raz ósmy

W dniach 26-29 lipca po raz ósmy odbyła się Avangarda – warszawski konwent miłośników fantastyki. Jak co roku, program pękał w szwach od atrakcji zarówno dla miłośników literatury i filmu fantastycznego, jak i dla entuzjastów grania bez prądu. Zapraszamy na obszerną relację.

Działo się – tymi słowami najlepiej można chyba opisać całość Avangardy. Działo się dużo i dobrze – to już chyba zresztą tradycja zarówno tego konwentu, jak i zjAvy, czyli jego mniejszej i młodszej, zimowej odsłony. W tym roku – tak samo jak rok temu – avangardowe atrakcje rozlokowały się w budynku głównym kampusu SGGW – tym razem opanowując wszystkie cztery jego kondygnacje oraz jego najbliższą okolicę. Tradycyjnie, poza zaznaniem standardowych rozrywek fantastów i graczy, można było również spełnić dobry uczynek i oddać krew w towarzyszącym imprezie awangardowym krwiobusie.

Granie na korytarzu
Na korytarzach grano dużo i często. Fot. Aleksandra Cieśla.

Pora zagłębić się w to, co dla każdego gracza bez prądu najważniejsze – czyli w co i gdzie się grało. Uczestnicy konwentu mogli spróbować swoich sił w najróżniejszych rodzajach gier planszowych i karcianych – poczynając od tych, prezentowanych przez wydawców, przez tytuły przedstawiane przez Stowarzyszenie Gier Japońskich, a na konwentowym Games Roomie kończąc.

Pośród wydawców i prezentowanych nowych tytułów, można było znaleźć Rebela ze Slaviką i kilkoma innymi tytułami – między innymi nową grą Adama Kłuży. Tym razem gracze wcielają się w speleologów, którzy również próbują dokądś dotrzeć. Jednak, zamiast wspinać się na szczyty, jak w K2, zapuszczają się w głębię Jaskini.

Stoisko Portalu
Jeśli dobrze się przyjrzycie, zauważycie pod siatką maskującą ukryte stoisko Portalu. Fot. Aleksandra Cieśla.

Sporym zainteresowaniem cieszyło się również wydawnictwo Portal, które zaprezentowało Stalową Policję (nową frakcję do Neuroshimy Tactics – o której już pisaliśmy) oraz promowało nową armię do Neuroshimy Hex i niedawno wypuszczoną grę karcianą Konwój Ignacego Trzewiczka (recenzja już wkrótce!).

LocWorks-Luzodajnia:  VivaJava
Może kawy? VivaJava na stoisku LocWorks-Luzodajni. Fot. Aleksandra Cieśla.

Absolutną nowość zaprezentowało również wydawnictwo LocWorks, dzięki któremu po raz pierwszy w Polsce można było zagrać w kawową grę VivaJava (o której więcej informacji można znaleźć tutaj). Jedyny, jak dotychczas, egzemplarz w naszym kraju był do obejrzenia, dotknięcia i wypróbowania na stoisku Luzodajni. Poza nim, można było standardowo popstrykać w Crokinole (relaksacyjnie i turniejowo), pościgać się resorakami na przerośniętej wersji Rallymana, poturlać w Alien Frontiers, Martian DiceZombie Dice czy wziąć udział we współorganizowanym przez Luzodajnię i serwis grybezprądu.pl konkursie Podroby Khalima. Kilka słów o tym ostatnim znajdziecie pod koniec niniejszej relacji.

Sala LocWorks-Luzodajnia
Luzodajnia rozdaje luz masowo. Fot. Aleksandra Cieśla

Skoro mowa o tytułach już obecnych na rynku, to na Avangardzie pojawili się przedstawiciele młodego wydawnictwa Fabryka Gier Historycznych, promując swoją „peerelowską” grę W Zakładzie: Lubelski Lipiec ’80 oraz zapowiadając kilka nowych tytułów. Ciekawi klimatów mniej historycznych, a bardziej fantastycznych mogli natomiast zabawić się z polską wersją gry karcianej Nightfall na stoisku Galmadrina, a także zapuścić się w krainy grania fabularnego dzięki polskiemu wydaniu Zewu Cthulhu.

Chętni do zagrania w najpopularniejszą polską karcianą grę kolekcjonerską – czyli szlacheckie Veto też nie mieli na co narzekać. W sile stawili się zarówno przedstawiciele Kuźni Gier, jak i organizatorzy turniejów i nauki grania. Szkoda tylko, że Kuźnia nie pokazała prototypu 1984: Animal Farm – ciekawi gracze będą musieli jeszcze trochę poczekać na dalsze szczegóły.

Roześmiane stoisko Galmadrina
Stoiska Galmadrina – wampiry, wilkolaki, Cthulhu i szerokie uśmiechy. Fot. Aleksandra Cieśla.

Wspomniane wcześniej Stowarzyszenie Gier Japońskich prezentowało, co prawda grę „starą jak świat” – czyli japońskie szachy Shōgi, ale za to dało uczestnikom możliwość zmierzenia się w symultanicznej grze z Karoliną Styczyńską – pierwszą cudzoziemką, która pokonała profesjonalną zawodniczkę z Japonii. Poza Shōgi, na stoisku można było zaznajomić się z podstawami Go, czy zagrać w wydany przez Egmont Pojedynek Robotów, czyli uproszczoną wersję Dōbutsu ShōgiZwierzęcego Shōgi.

Stowarzyszenie Gier Japońskich
Grająca Japonia czekała na chętnych spróbowania swych sił. Fot. Aleksandra Cieśla.

Miłośnicy wojennych gier bitewnych również znaleźli na Avangardzie coś dla siebie. Jak zwykle aktywny Wargamer promował system Ogniem i Mieczem – na chętnych czekała możliwość zostania wodzem siedemnastowiecznej armii i sprawdzenia, czy dalibyśmy sobie radę lepiej niż sienkiewiczowscy bohaterowie. Entuzjaści nieco mniejszych starć mogli z kolei poprowadzić drużynę śmiałków w nowej odsłonie gry Umbra Turris wydawnictwa SpellCrow.

Ogniem i Mieczem
Ogniem, mieczem, kostkami i miarką – tak walczyli Wargamerzy. Fot. Aleksandra Cieśla.

Oczywiście, spragnieni planszowej i karcianej rozrywki gracze bez prądu mogli również skorzystać z oferty Games Roomu, w którym przez cały czas wypożyczano gry i którego obsługa służyła pomocą w ich wyjaśnianiu. Kto pamięta wypożyczalnie gier z poprzednich edycji Avangardy (czy nawet z zeszłorocznej zjAvy) z pewnością zauważył, że tym razem Games Room, choć obszerny, był jednak nieco uboższy niż zwykle. Na szczęście, było w nim dość tytułów uznanych za klasyczne, by dla nikogo chętnego nie zabrakło ciekawej gry do wypróbowania.

Wybór gier w Games Roomie
Games Room – miejsce wymagające chłodzenia. Fot. Aleksandra Cieśla.

Poza najlepiej chyba widocznymi na korytarzach i w rozlicznych salach grami planszowymi i karcianymi, można było również zupełnie zanurzyć się w obce światy i pograć w gry fabularne – zarówno przy umieszczonych w spokojniejszych kątach budynku stolikach, jak i na jednym z dwóch dużych LARPów. W piątek miłośnicy fantasy i Gry o Tron zmierzyli się z inwazją Aegona Zdobywcy, a w sobotę polscy „Trekkies” posłuchali Ferengi Bluesa. Poza dwoma największymi grami na żywo, odbyło się sporo mniejszych, choć nie mniej wciągających.

Przebrana postać
Po konwencie kroczyło wiele zadziwiających postaci – nie tylko na LARPach. Fot. Aleksandra Cieśla

Avangarda, poza graniem planszowym, karcianym i fabularnym to również dziesiątki prelekcji i paneli, których zróżnicowanie może przyprawić o zawrót głowy. Co można było znaleźć pośród prelekcyjnych atrakcji? Między innymi: blok dalekowschodni, opowiadający o japońskich duchach, kaligrafii, samurajach, literaturze, komiksie i sztuce azjatyckiej. Miłośnicy komiksu mogli spotkać się z rysownikami i scenarzystami. TrekSfera i pasjonaci Gwiezdnych Wojen poprowadzili dwa ogromne bloki opowiadające o specyfice ich ulubionych światów – można było bliżej poznać mniej znany fakty z obu uniwersów, posłuchać porad dla entuzjastów erpegowego grania czy wziąć udział w jednym z rozlicznych konkursów. Sporo było też prelekcji naukowych, przedstawiających szeroki rozrzut tematów (od okaleczeń okiem antropologa po tajniki alchemii).

Rekwizyty larpowe
Choć wiedzę najlepiej było zdobywać na prelekcjach, to i tajemne zwoje kusiły zawartością. Fot. Aleksandra Cieśla.

Na koniec pozostaje wspomnieć jeszcze o naszym własnym, serwisowym udziale w Avangardzie – czyli o konkursie Podroby Khalima. Odbył się on w sobotę, z lekkim opóźnieniem, bo między godziną 20.00 i 23.00. W trudnym i zaciekłym starciu, nasze jury na najlepszego Mistrza Podziemi wybrało Kamila Urodę, który oczarował nas swoją niezwykle dynamiczną, opartą na własnej wersji wielce uproszczonej mechaniki Dungeons & Dragons przygodzie pełnej akcji, pająków, żywiołaków i inszych piekielnych kreatur. Gracze poszli pobić je w imię odzyskania (za okrągłą sumkę) pewnej księgi dla pewnego kapłana. Gratulujemy pomysłu i poczucia humoru – nieumarła wiewiórka z pewnością na długo pozostanie w pamięci graczy.

Kamil Uroda
Kamil Uroda – zwycięzca Podrobów Khalima. Nieumarła wiewórka nie dała się sfotografować. Fot. Aleksandra Cieśla

Miejsce na podium zajęli również Jan „Tewam” Falba oraz Grzegorz „Driden” Lewandowski. Obaj poprowadzili emocjonujące i ciekawe sesje, które ledwie o włos przegrały z sesją Kamila. Bardzo dziękujemy za udział – zarówno wszystkim Mistrzom, jak i wspaniałym graczom, którzy znaleźli w sercach dość odwagi, by zmierzyć się z najpotworniejszymi potwornościami avangardowego grania fabularnego.

Reasumując, Avangarda po raz kolejny dostarczyła wszystkim miłośnikom grania i fantastyki solidnej porcji zróżnicowanej rozrywki. Wprawdzie nie obyło się bez pewnych wpadek (niestety, klimatyzacja w tym roku również przegrała z upałem – i chociaż pracowała, to miejscami było nieprzytomnie wręcz gorąco), ale i tak większość konwentu można uznać za przedsięwzięcie udane. To z kolei powoduje, że ekipa serwisu grybezprądu.pl czeka już na kolejną edycję.

Autor

Błażej Kubacki

Miłośnik lit­er­atury, his­torii, fan­tastyki, gier fab­u­larnych i – oczy­wiś­cie – plan­szowych oraz kar­cianych. Autor blogu Plan­szuf­fka i redak­tor naczelny ser­wisu grybezprądu.pl.