Z góry ostrzegam, że trudno będzie znaleźć w tym tekście oceany obiektywizmu. Na Wolsunga czekałem bez mała 6 lat i pomimo że od premiery minęły już prawie 3 lata, nadal moje uwielbienie dla tego systemu nie zmniejszyło się. Jednak, nie ma co ukrywać: Wolsung nie jest pozbawiony wad, ale do wszystkiego dojdę w swoim czasie.
Nie-steampunk
Zacząć chyba należy od wyjaśnienia, czym tak naprawdę jest świat Wolsunga. Powszechnie uważa się go za świat stempunkowy, ale nie jest to do końca prawda. W steampunku magia i technika niejako współistnieją, czasem się uzupełniając, czasem się negując, ale jedno nie wynika z drugiego – natomiast w Wolsungu mamy właśnie do czynienia z wyjaśnianiem technologii poprzez magię – z technomagią. Ja staram się określać ten system mianem urban fantasy, chociaż to także nie jest do końca precyzyjna nazwa.
Inspiracje
Wolsung pełnymi garściami czerpie z popkultury. Autorzy gry nie ukrywają tego faktu w żaden sposób; wręcz zachęcają do szukania wzorów w książkach, filmach i grach komputerowych osadzonych w realiach steampunku lub wiktoriańskiego fantasy. Listę tytułów, z których można te inspiracje czerpać znajdujemy już na samym początku podręcznika.
Niezwykłe damy i niezwykli dżentelmeni
Na pierwszy rzut oka w Wolsungu można stworzyć każdą postać, szczególnie jeśli będziemy chcieli czerpać z popkulturowych wzorców. Zagłębiając się nieco w system tworzenia postaci bez większego problemu odtworzymy Sherlocka Holmesa, Indianę Jonesa czy Mary Poppins. I z każdą sesją będziemy odkrywać kolejne możliwości, z każdą stroną z podręcznika będziemy wpadać na nowe pomysły na bohaterów. Jednak, również z każdą kolejną rozgrywką dojdziemy do wniosku, że wiele z tych postaci będzie miało wąskie specjalizacje, a to spowoduje, że okażą się niegrywalne przynajmniej w połowie wypadków. Oczywiście, wszystko zależy od mistrza gry, który powinien dopasowywać rozgrywkę pod postaci, lecz dla początkujących grup jest to znaczące utrudnienie.
Samo tworzenie postaci jest kwintesencją Wolsunga. Od pomysłu na postać do ostatnich pociągnięć ołówkiem po karcie postaci, można wczuć się w klimat, dzięki czemu z niecierpliwością będziemy oczekiwać pierwszej sesji. Jednak potrzeba na to czasu. Dla graczy nieznających systemu, ale grających w RPG należy przeznaczyć minimum 20 minut na osobę, ponieważ wiele rzeczy wybiera się z pokaźnych list w podręczniku. Można pomstować na tabelki w Dungeons&Dragons, ale tych kilku w Wolsungu zabrakło. Przedzieranie się przez dziesiątki gadżetów i atutów może co mniej cierpliwych graczy zniechęcić. Osobom, które od Wolsunga pragną zacząć swoją przygodę z grami fabularnymi w ogóle polecam pominięcie tego rozdziału w podręczniku głównym i skorzystanie z dostępnych bezpłatnie na stronie systemu skróconych zasad (Wolsung: jazda próbna oraz Wprowadzenie do świata gry fabularnej). Ograniczają one znacznie wybór oraz różnorodność bohaterów graczy, ale jednocześnie mogą znacznie skrócić proces ich tworzenia.
Magia mechaniki
Cóż tu dużo mówić: na pierwszy rzut oka mechanika Wolsunga może przytłaczać. No bo w jaki sposób zrozumieć można zastosowanie tych wszystkich kart, żetonów i jeszcze kości na dodatek? I rzeczywiście, dla początkujących graczy może to być zbyt wiele, jednak rezygnacja z któregokolwiek z elementów spowoduje znacznie zubożenie rozgrywki. Mechanika Wolsunga, pomimo mnogości elementów, nie spowalnia rozgrywki – korzystanie z kart i żetonów po krótkim czasie staje się intuicyjne. Dodatkowo, konieczność wprowadzania opisów przy zagrywaniu kart może bardzo ubarwić rozgrywkę, a początkujących graczy może ośmielić w przyszłych grach.
Kolejnym ważnym i ciekawym elementem mechaniki Wolsunga są konfrontacje – podzielone na trzy typy (dyskusja, walka i pościg). Jest to jednak także źródłem wspomnianego wcześniej specjalizowania się bohaterów graczy w jednym z typów, a przez to bardzo ograniczania możliwości w innych. Tym niemniej Wolsung jest jednym z niewielu systemów, które posiadają mechaniczne rozwiązanie dla konfliktów społecznych, co więcej – takie, które działa. Za pomocą konfrontacji powinny być rozwiązywane kluczowe sceny podczas sesji – nie tylko dlatego, że wówczas gracze mogą w pełni wykorzystać umiejętności swoich bohaterów, ale także dlatego, że jest to bardzo rozbudowany sposób na rozstrzyganie konfliktów i – pomimo całej swojej dynamiki – może trwać dość długo. Z tego też powodu konfrontacji nie można nadużywać.
Świat wieku pary
Świat Wolsunga to zwierciadło stereotypów. Już patrząc na mapę, można zauważyć, że jest on wzorowany na naszym. Dzięki temu wejście w grę nie jest problemem – narodowość bohatera możemy określić najpierw w prawdziwym świecie, a później odnaleźć odpowiednik w Wolsungu. Stereotypów dotyczących narodowości nie należy się w tym systemie obawiać – jako że postacie graczy są ponadprzeciętnymi jednostkami również ich wady i przywary mogą być nieco wyolbrzymione.
Podobnie jest z rasami – większość odpowiada zwyczajowym wyobrażeniom, chociaż nieraz są one trochę przekształcone przez świat wieku pary. W ten sposób elfy stały się odchodzącą w cień arystokracją – uczuloną na żelazo i trudno przystosowującą się do nowych rozwiązań technomagicznych, a niziołki z jednej strony są wyzyskiwaną klasą robotniczą, a z drugiej tworzą rozbudowaną mafię rządzoną przez matki chrzestne. Niektóre rasy są jednak wyjątkowe: np. gnomy określane są przez twórców gry jako „Żydzi wyznający Odyna” czy trolle, które łączą w sobie kilka stereotypów wywodzących się z europejskich kultur. Tym niemniej nietrudno wyobrazić sobie jak wygląda każda z ras i w związku z tym można szybko dopasować jedną do swojej postaci.
Historia, religia i społeczeństwo Wolsunga opisane są dość dokładnie dzięki czemu mogą być źródłem niezliczonych inspiracji dla sesji. Ponadto zawierają bardzo ciekawe rozwiązania i pomysły, włączając w to nieumarły odpowiednik nazistów i smoki, czyli wolsungową wersję bomby atomowej.
Wolsung dla początkujących
Być może będę osamotniony w swoich osądach, ale uważam Wolsunga za bardzo dobry system dla osób, które nie miały z grami fabularnymi nigdy do czynienia. Inspiracje można czerpać z popkultury, więc gracze nie będą mieli trudności ze stworzeniem postaci, a nawet jeśli, to sam podręcznik daje setki pomysłów. Rozdział dotyczący prowadzenia gry jest rozbudowany i dość dokładnie wyjaśnia jak sesja powinna wyglądać, więc nawet osoba, która nigdy nie była mistrzem gry, a nawet nie grała w RPG, będzie w stanie poprowadzić rozgrywkę. Oczywiście tylko jednostki będą w stanie w pełni wykorzystać Wolsunga od początku w całości, ale większość z każdą sesją będzie w stanie odkryć nowe możliwości tego systemu.
Przyszłość Wolsunga
Linia wydawnicza Wolsunga składa się w tej chwili z pięciu podręczników (podręcznik główny i 4 dodatki, które zaprezentuję czytelnikom w kolejnych tekstach). Wkrótce powinniśmy doczekać się premiery długo oczekiwanego piątego dodatku, jednak prawie roczne opóźnienie nie napawa optymizmem. Przyszłość systemu widzę w dość ciemnych barwach, nie tylko dlatego, że kolejny planowany dodatek to Wolsung Noir, ale dlatego, że obawiam się straty zainteresowania twórców i wydawców regularnym wypuszczaniem kolejnych podręczników. Nie podejrzewam Kuźni Gier o chęć przerwania wydawania Wolsunga, ale obawiam się, że perspektywa wydania dodatków w języku angielskim może odbić się na kolejnych książkach po polsku. Cóż, czas pokaże, na razie gorąco zachęcam do zapoznania się z systemem, bo daje on naprawdę dużo przyjemności.
#rpg http://t.co/AXSw2Jgn Recenzja gry fabularnej Wolsung, czyli magia wieku pary w serwisie grybezprądu.pl -… http://t.co/uFkP3Hp4