Nude fb

publicystyka

Naga prawda o kobiecych figurkach?

Seks, nagość, przemoc i inne elektryzujące sprawy...

Skoro w temacie kobiecych figurek powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. W poprzednim artykule udowadniałem, że pewne przerysowanie w kobiecych figurkach jest równie niezbędne jak w męskich. Dziś pójdziemy jednak krok dalej.

Tekst zawiera treści erotyczne. Jeśli nie masz skończonych 18 lat lub nie lubisz nagości, nie czytaj tekstu.

Wiadomo, że nic w dzisiejszych czasach nie sprzedaje się tak, jak seks. Rynek gier figurkowych nie stanowi tutaj wyjątku. W poprzednim tekście pisałem o grach, które co najwyżej zahaczają o motywy eksponowania nagości, czy erotycznych podtekstów. Tym razem będzie zdecydowanie ostrzej. Jeśli więc nie masz skończonych 18 lat, lub nagość i obsceniczność razi cię, to skończ czytanie w tym miejscu. Zwłaszcza, zważywszy na pierwszy prezentowany przykład.

Królestwo śmierci i obsceniczności

Jaka gra jest w stanie zebrać ponad 2 miliony dolarów na kickstarterze? Dobrze wydana, zaopatrzona w piękne modele i odpowiednio wypromowana. A co wypromowałoby ją lepiej niż połączenie świetnych, obscenicznych i seksownych modeli? W tym wypadku mam na myśli grę Kingdom Death. Jest to skrzyżowanie kooperacyjnej planszówki i RPG, w klimacie onirycznego horroru. Gracze rozpoczynają jako pozbawieni nawet odzienia ocaleńcy, którzy w koszmarnym świecie walczą z najróżniejszymi potworami, potężnymi wrogami i innymi karykaturalnymi istotami.

Wielkim atutem tej gry i przyczyną jej sukcesu są pięknie wykonane, bardzo szczegółowe i często niepokojące modele. Ale nie wiedzieć czemu, ich horrorowość opiera się mocno o seksualność, perwersyjność i obrzydliwość. Potwory i potężni wrogowie są często otoczeni wianuszkiem nagich kobiet, czy innych służebnic o wybitnie kobiecych kształtach. Zresztą mężczyźni też bywają przedstawiani bardzo dwuznacznie, jak choćby Skryba, siedzący na tronie z kończyn, przed pulpitem z kobiecego ciała, opierający stopy na niemowlętach. Choć szczytowe osiągnięcie w tym temacie to Wet Nurse, którego to modelu nawet nie będę komentował.

Breast support squad

O ile jednak przykład Kingdom Death jest bardzo efektownym przykładem eksploatowania seksualności w figurkach, to nie jest najbardziej typowym. Większość firm, których figurki „szczują cycem” nie wydaje własnych systemów. Produkuje raczej modele na półkę, lub jako zamienniki dla standardowych figurek do popularnych systemów, takich jak WH40K, WFB czy Warmachine. Ogólnie rynek zamienników i „zestawów waloryzacyjnych”  to bogaty temat do dyskusji. Dziś jednak skoncentrujmy się na kobiecych krągłościach.

W tym temacie próbowała swoich sił na przykład nasza, swojska firma Bitspudło.com, wypuszczając zestaw Daemons of Pleasure. Cztery sympatyczne, cycate demonice, które z pewnością zachęcają ceną. Jednak pod względem liczby detali i lubieżności zdecydowanie ustępują konkurencji w tej samej kategorii, czyli bardziej obscenicznych zamienników dla ugrzecznionych obecnie Demonetek Slannesha, o których pisałem w poprzednim tekście.


Wysoki standard wyznaczają w tej kategorii Francuzi z Raging Heroes. Mają oni w swej ofercie nie tylko demoniczne fetyszystki-sadystki, ale też wiele innych zamienników dla modeli firmy z Nottingham. Nie wszystkie są aż tak roznegliżowane, ale zawsze wyróżniają je odpowiednio sugestywne pozy i obcisłe odzienie. W ich ofercie znajdziemy „rodziny” kobiet przeznaczonych zarówno do WH40K, jak i WFB. Wszystkie ponętne i piękne, podobnie jak czarownice, elfki fantasy i SF, czy inne cycate heroiny.


Trwają też prace nad kickstarterowymi projektami Toughest Girls of the Galaxy, oraz armii seksownych, mrocznych elfów. I myślę, że wymagane kwoty zbiorą one w ciągu kilku godzin od startu. Nawet, jeśli będą to sumy dziesiątek tysięcy dolarów. Dobra jakość, pewna finezja i styl… oraz odpowiednia dawka seksu to gwarancja sukcesu.


W temacie golizny i podpinania się pod znane marki, zdecydowanie dalej i ze znacznie mniejszym wdziękiem prezentują się prace spod znaku Brother Vinni’s. Braciszek zaczynał od modeli przeznaczonych do WFB, czy podróby falloutowego Power Amor. Ale znacznie większą popularność niż halabardnicy czy postapokaliptyczne klimaty przyniosła mu czysta, żywa golizna.


Dlatego widać, że od dość standardowych modeli, poprzez zgrabne, kobiece zamienniki, dotarł nasz braciszek do gołych cycków. I to gołych bez ładu, składu i sensu. Dla samej golizny z militarno-fantastyczymi elementami rzecz jasna. Efekt bywał czasem interesujący, ale brakuje mu nieco finezji i dobrego smaku.

Pin-up, klasyka i odrobina perwersji

Brother Vinni’s raczej poległ na tym polu, ale są firmy które wyrobiły sobie solidną markę, między innymi dzięki odpowiednio seksownym figurkom na styku fantastyki i pin-up girl.
Na przykład rzeźbiarz Werner Klocke zasłynął dzięki charakterystycznym modelom kobiet. Wystające kości policzkowe, nieco elfie rysy i szczupłe, ale biuściaste sylwetki. Sporo modeli zrobił dla Reaper Miniatures, również ich znak firmowy, sezonowo wydawane modele Sophie. Zręczny Niemiec znany jest jednak głównie ze swojej firmy Freebooter Miniatures. Można powiedzieć, że przeszedł drogę odwrotną niż Vinni, budując swoją markę na seksownych, często niepokojących modelach, takich jak demonice, czarownice i mroczne wojowniczki. Dziś coraz więcej miejsca w ofercie Freebootera zajmują bardziej ubrane figurki z coraz liczniejszą reprezentacją mężczyzn. Głównie należą one do piracko-fantastycznej gry Freebooter’s Fate.


Jeszcze bardziej klasycznie wygląda oferta firmy Hasslefree, której twórcą i głównym rzeźbiarzem jest niezawodny Kev White. Dla odmiany, ma on w swej ofercie sporo interesujących modeli, inspirowanych klasyką SF i Fantasy, oraz amerykańskiego kina akcji. Kev reprezentuje bardzo klasyczny, naturalistyczny styl. Nie unika kobiecych kształtów, bardziej pełnych niż anorektyczne modelki. Zresztą tak samo rzeźbi facetów, odbiegających często sylwetką od kulturysty.


Obok serii Zombie Hunters, postaci nawiązujących do Aliens, czy Star Wars, sporą grupę stanowią różnego rodzaju pin-up girls. Nieco oldschoolowe, ale moim zdaniem sympatyczne. No i wszystko rzeźbione klasycznie, a nie, jak to jest dziś w modzie, modelowane w 3D. Myślę, że ta kombinacja klasyki, realizmu i ciekawych pomysłów, jest tajemnicą niesłabnącej od lat popularności Hasslefree.

I co dalej?

Jestem pewien, że spora część czytelników miałaby ochotę na nieco więcej, ale tu skończymy przegląd tych nagich biustów, tyłeczków i prężących się ciał. Myślę, że te kilka przykładów dobrze przybliżyło nam temat, w pełnym spektrum. No, może w spektrum, które nie uraża mojego poczucia smaku i estetyki. Nie zahaczyliśmy nawet tematu figurek, które leżą moim zdaniem już bardzo daleko poza granicą dobrego smaku. Na przykład figurek różnych kopulujących, torturowanych i fantazyjnie krępowanych kobiet, które z nieznanych mi przyczyn są domeną niemal wyłącznie niemieckich i azjatyckich twórców.

bit_wal_1
To jednak temat dla jakiegoś brukowca dla graczy (o ile istnieje), więc przejdźmy dalej. Kwestia golizny i „seksistowskich” figurek została tu potraktowana, jak uważam, dość przekrojowo. Od gry planszowej, w którą obsceniczność została świadomie wpisana, poprzez próby wprowadzenia do gier odrobiny „kobiecości”, aż po epatowanie golizną dla samych estetycznych walorów. Jest to kwestia świadomego wyboru gracza i jego indywidualnej oceny. I co ciekawe, rzadko ten temat stanowi kwestię dyskusji graczy, że tak powiem, postawionych przed nim przy bitewnych stole. Mam wrażenie, że domeną takich rozważań jest Internet i fora zrzeszające wszelkiej maści teoretyków poprawności politycznej oraz łowców zgnilizny moralnej. Mam dla nich prostą odpowiedź. Jeśli przeszkadza ci nagi biust czy odkryty pośladek, albo może nazbyt sugestywna poza kobiety wysokości 28-35mm, to najprawdopodobniej traktujesz tę sprawę zbyt serio. Jeśli nikt nie szczuje nim twoich mocno nieletnich dzieci i nie pcha się z nimi do kościoła… odpuść sobie.

To jest hobby, coś co robi się dla przyjemności. Jeśli twoje dziecko jest mocno nieletnie, to pewnie sam kupujesz mu modele i masz nad tematem kontrolę. Poza tym, więcej golizny zobaczy w telewizji niż na stołach do gier bitewnych (czy planszowych). Przecież 13-16 lat to wiek, w którym większość graczy zaczyna się interesować tym hobby i jestem pewien, że w tym wieku malowanie różowego sutka trzy-centymetrowej kobiecie nie stanowi szczególnej podniety i nie paczy ponad miarę młodzieńczej moralności.


Oczywiście są tacy, którzy uważają, że to seksistowskie i instrumentalne traktowanie kobiety. Może czasem tak, ale nie oszukujmy się – wargaming to część pop-kultury. Tej samej, w której najpowszechniejszą super-mocą bohaterek jest biust w rozmiarze DD i którego nie ima się grawitacja. Poza tym jestem za równouprawnieniem, a kobiety wśród wargamingowych figurek są bardzo dalekie od parytetu. Co jest dziwne, gdyż praca z nimi sprawia wiele radości. Są też ukryte bonusy. Na przykład facet malując twarz kobiecej figurki doceni, jak wiele umiejętności i czasu panie poświęcają codziennie , żeby wyglądać pięknie. Ja doceniłem sztukę makijażu, gdy po raz pierwszy próbowałem pomalować kobiecą twarz, męcząc się z doborem odpowiedniego koloru ust i naturalnej barwy dla podkreślenia kości policzkowych, czy próbując wymalować eleganckie rzęsy i brwi. Panowie, czapki z głów. Panie, więcej luzu i dystansu do życia. A zwłaszcza do hobby, które ma nieść radość i sprawiać przyjemność.

Czego Sobie i Wam życzę.

Autor

Juliusz „Bors" Sabak

Nałogowy modelarz i miłośnik gier bitewnych, fabularnych tudzież planszowych. Wielbiciel techniki, historii i fantastyki. Czytający nałogowo, nie tylko SF, i równie nałogowo piszący publicysta w portalu Mojeopinie.pl, dziennikarz lotniczy miesięcznika „Pilot Club Magazine” i redaktor działu gier figurkowych serwisu grybezprądu.pl.