skeletons-main

publicystyka

Szkieletowy zawrót głowy

Przegląd osobliwych modeli kościotrupów

Ostatnio poruszaliśmy w tym dziale sporo poważnych tematów. Była mocno kontrowersyjna kwestia golizny i szczypta historii związku zabawy żołnierzykami i „Wehikułu Czasu”. Dziś miałem w planie zainaugurować temat bitewnych gier historycznych. Akurat jest okazja, w postaci wycegiełkowania pierwszej polskiej gry tego typu na Kickstarterze. Ale zajrzałem do szafki z figurkami i napiszę dziś o czymś zupełnie innym.

Wiem, że wiosnę mamy już od jakiegoś czasu, ale mnie zawsze trudno zabrać się za porządki. Zamiast zacząć od mycia okien, zajrzałem na „półkę zapomnianych modeli”, gdzie na swój czas czekają najróżniejsze cuda. I jakoś w oczy rzuciło mi się pudełko pod tytułem „Cursed Legion”. Zdążyłem już zapomnieć, w jakich okolicznościach kupiłem ten zadziwiający zestaw produkcji… rosyjskiej. Niemniej podsunął mi on pomysł zebrania razem garści osobliwych modeli szkieletów. Które możecie dołączyć do swojej armii sztywniaków, lub po prostu kupić dla ich osobliwego wyglądu… jak stało się to zemną i rosyjskimi szkieletami rzymian.

Zvezda-Cursed-Legion-28mm

Garść kości i starożytności

Szczerze mówiąc, ten zestaw ogromnie mnie zaskoczył. „Cursed Legion” to szkielety rzymskich legionistów walczące w, nieznanej chyba nikomu poza Rosją, grze Ring of Rule firmy ZVEZDA. Ten producent jest znacznie lepiej znany z ogromnej oferty modeli historycznych w różnych skalach, również przydatnych jako tańszy zamiennik do Flames of War. Ale wracajmy do szkieletów. Moim zdaniem są bardzo fajne, nieco drobniejsze i bardziej proporcjonalne niż typowa skala „28mm heroic”. Całkiem zgrabne, choć nieco kanciaste, znośne detale, a w zestawie znajdziemy zarówno szablonowych legionistów w pancerzu Lorica Segmentata i z pilum w dłoni, jak i pewną ilość łuczników oraz włóczników wojsk pomocniczych (Auxilia). Do tego oficer, trębacz, signifer i centurion z charakterystycznym, poprzecznym pióropuszem.

Jedyne, co mnie powstrzymuje przed ich sklejeniem i pomalowaniem, to „rozczłonkowanie” szkieletów. Każdy składa się, co najmniej z 10 części (głowa, tułów z nogami do kolan, łydki, stopy, ręce, broń oraz tarcza), co przy małej powierzchni klejenia, oznacza koszmar w montażu i transporcie. Niemniej modele są bardzo fajne, zwłaszcza, że poza piechotą jest też słynna, rzymska artyleria i nie najgorsza kawaleria. Choć ta ostatnia na żywych, a nie szkieletowych koniach. Polecam te modele, również ze względu na cenę.

Równie fajni, choć mniej problematyczni w obróbce są metalowi, szkieletowi hoplici. Ma ich w ofercie na przykład firma Foundry Miniatures, w zestawie o dźwięcznej nazwie The Children of Hydra.  Choć mnie osobiście bardziej podobają się greckie szkielety firmy Bronz Age. Należy jednak pamiętać, że są wykonane w nieco większej skali 32mm.

Duży kawał kości

A jeśli chodzi o skalę, to całkiem inna firma zrobiła na mnie wrażenie dużymi, naprawdę dużymi szkieletami. I nietypowymi pomysłami. Pozostając w klimatach antycznych, nieistniejąca już firma Grenadier miała w swej ofercie szkielet Cyklopa i „Przewoźnika zmarłych” . Ale znacznie ciekawsze są wielkie, kościste potwory. No, bo naprawdę trudno przejść obojętnie, obok uzbrojony w katapultę szkieletu mamuta, lub równie niebezpiecznego szkieletu wielkiego nosorożca z balistą. Takie modele naprawdę robią wrażenie. Moim zdaniem znacznie większe, niż jakiś prozaiczny i przewidywalny szkielet smoka.

Jeśli chodzi o duże szkielety to warto też wspomnieć o nikomu nieznanej, niemieckiej firmie Armalion, która ma w ofercie szkielety Ogrów. Może to niewiele, ale wzbogaca nieco sytuację. Poza tym, kto spodziewa się szkieletu Ogra? Na przeciwnym biegunie wzrostu są szkielety krasnoludów, firmy Fenryll. Ten sam producent ma też w ofercie całkiem ciekawe szkielety renesansowych piratów.

Szkielety z Karaibów, Nipponu i Nibylandii

Myślę, że to wina popularności kolejnych części Piratów z Karaibów, że rośnie liczba pirackich szkieletów. Zawsze to jakaś odmiana. Chyba najbardziej podobają mi się te, ze wspominanej już Bronze Age i mało znanej firmy Black Skorpion Miniatures. Te ostatnie wygrywają u mnie charakterem. Jakimś cudem wyglądają groźnie, a nie jakby głupkowato się uśmiechały.

Ze względu na szczególną urodę i ciekawe pomysły warto też minutą ciszy uczcić pamięć Confrontation, opatrzonego pięknymi modelami systemu firmy Rakham. Tu dla przykładu ich szkieleto-centaury i demoniczno-skrzydlato-rogaci kościeje. Naprawdę milusie. Ciągle można ich jeszcze zodbyć z drugiej ręki, choć warto pamiętać o nieco większej skali tych figurek.

Nieco mniej urokliwe, ale bardziej egzotyczne są, przeznaczone do Legendy Pięciu Kręgów, szkielety samurajów firmy Valiant Enterprises. Może nie wyróżniają się tak jak poprzednie pięknem, ale mają swój orientalny urok. Specyficzna egzotyka. Całkiem jak rusko-rewolucyjne szkielety do gry Flintloque, a wśród nich umundurowane krasnoludy.

Brudny, martwy i kościsty

S skoro zbliżyliśmy się nieco do współczesności, to całkiem niedawno trafiłem na osobliwą kolekcję westernowych szkieletów firmy Rapier Miniatures. Nie jest to szczyt technicznych możliwości, raczej oldschool, ale moim zdaniem uroczy. Rewolwerowcy konno i pieszo, oraz Indianie. Niektórzy na szkieletach bizonów. Może nie piękne, ale interesujące, od co.

Choć oczywiście jest jeszcze wiele interesujących szkieletów, jak choćby gentelman i lady firmy Freebooter… Ale, jak to zwykle bywa, brakuje miejsca i czasu by pokazać wszystko. Z resztą, nie chcę odbierać wam radości samodzielnych poszukiwań.

Tak więc, wiele jeszcze pozostawiam wam do samodzielnego odkrycia. I mam nadzieję, że ta krótka prezentacja pozwoli Wam się zagłębić w świat intrygujących modeli, nieco odbiegających od standardu, jaki próbują nam narzucić panowie z Nottingham. Dobrej zabawy i miłego malowania!

Czego Sobie i Wam życzę.

Autor

Juliusz „Bors" Sabak

Nałogowy modelarz i miłośnik gier bitewnych, fabularnych tudzież planszowych. Wielbiciel techniki, historii i fantastyki. Czytający nałogowo, nie tylko SF, i równie nałogowo piszący publicysta w portalu Mojeopinie.pl, dziennikarz lotniczy miesięcznika „Pilot Club Magazine” i redaktor działu gier figurkowych serwisu grybezprądu.pl.