wf-vixen

Poradnik współczesnego Zombiaka

Nieco nieumarłych sąsiadów kręci się po okolicy

Są takie teksty, które powstają pod wpływem chwili. Tak było miesiąc temu z przeglądem najróżniejszych szkieletów i podobnie zdarza się dzisiaj. I nie chodzi bynajmniej o jakąś kryptoreklamę jednego kasowego filmu o zombiakach który zaraz wejdzie do kin. Wręcz przeciwnie. Po prostu, przyjechał do mnie świeżutki zestaw pod tytułem „Zombie Vixens”. Uroczo, nieprawdaż?

Takie sobie, zabawne pudełeczko formy Wargames Factory pełne kobiet w stanie mniejszego i większego rozkładu w skali 28mm. Bardzo ucieszyły mnie w nim dwie rzeczy. Po pierwsze, wbrew opisowi na każdej z 3 ramek jest 12 a nie 10 kobiecych ciał, plus znaczny nadmiar rączek i głów, co daje mi w sumie 36 zamiast 30 modeli. Fajny bonus. Po drugie, modele są bardzo proporcjonalne, wręcz filigranowe. Różnorodność spora – od podartej piżamy, przez Słoneczny Patrol aż do eleganckiej garsonki. Po prostu modne zombie na każdą okazję.

Ale Wargames Factory ma też klasycznych, męskich zombiaków. Jeszcze nie nabyłem, ale wyglądają równie interesująco. Również 30 modeli w pudełku, ale tym razem bez niespodzianek, czyli zgodnie ze specyfikacją, za to z nadmiarem głów. Generalnie cenię sobie produkty tej firmy za dobra jakość i solidną ilość modeli w zestawach.

Plastikowe, zombiakowe multiparty można też dostać w firmie Studio Miniatures, która od lat produkuje świetne zestawy metalowych zombiaków wszelkiego rodzaju. Produkcję plastików ufundowali sobie na indiegogo.com. Zestaw znacznie skromniejszy niż u poprzedników – 4 ciała, sześć rodzajów kończyn i 8 główek. Sami faceci. W sumie spoko zestaw, zwłaszcza że można wziąć pudło 60 sztuk, albo kupić w ramkach po 4 chłopa.

Ale w ofercie Studio Miniatures o wiele ciekawsze są zestawy metalowych modeli. Czego tu nie ma – młoda para z księdzem, dzieci, klauni (nie cierpię klaunów), pacjenci szpitala (świetny ”chodzący worek na zwłoki”), policjanci, żołnierze i kilka różnych zestawów przechodniów. Jest w czym wybierać. Bardzo mi się podoba, że są tam zwykli ludzie. Staruszkowie, matki z dziećmi, pielęgniarki… Można się niektórych przestraszyć.

Kolejny wart zainteresowania producent to Tengu Models. Tengu to rodzaj japońskiego demona i faktycznie, firma produkuje głownie modele wszelkiego zła, demonów i rzecz jasna, zombiaków. Tengu ma w ofercie sporo zwyczajnych zombie, ale warto zwrócić uwagę na kilka ciekawostek. Na przykład zestaw nagich zombie pod wiele mówiącym tytułem „No Time to Dress”, kilku mutantów, psy, oraz… ZOMBIE SZARAKÓW. Tak, dobrze przeczytaliście nieumarłych, szarych kosmitów z wielkimi głowami… naprawdę ciekawe moim zdaniem. Nawet, jeśli rzeźby nie powalają detalami, to za to robią wrażenie pomysły. I tym też można mnie kupić.

Jeśli jednak interesuje was jedynie cena, a nie jakość czy osobliwość wzorów, to jest sporo producentów którzy zasypią was średniej jakości metalowymi zombiakami, tak jak Zombiesmith,  Eureka Miniatures, Recreational Conflict, Blue Moon czy legendarny w tym temacie Cold War. Jest naprawdę w czym wybierać. Choć w szczegóły wchodzić nie będę. Zobaczcie sami. Poszukajcie sami.

Wśród tych nie najładniejszych modeli czasem trafi się coś naprawdę osobliwego. Dla mnie wgniataczem w fotel były BUDZ, czyli Blow-Up-Dolls-Zombie. Po ludzku – dmuchane lale zombie, wraz z odpowiednio klimatyczną szefową i ekipą do pompowania… Komiczne, dziwaczne i australijskie. Producent – Shadow Forge – masowy generator kobiecych figurek. Tu chyba nieco ich poniosło.

Czasem jest dziwacznie, a czasem zabawnie i oldschoolowo. Tak jak w przypadku tej Zombie Pin-up Girl. To bonus Zombie Plague  na Kickstarterze.

A Ja na koniec zostawiłem sobie jedne z moich ulubionych zombiaków. Kto mnie zna, lub czytał poprzednie teksty, domyśla się już że chodzi o prace Keva White’a. Hasslefree ma ten klasyczny styl i klimat. Na dodatek ma też pokaźną kolekcję zombibójców i ich zzombifikowane wersje, co zawsze uważałem za bardzo fajny pomysł. Oto mała próbka tego klimatu.

Generalnie łowcy Zombie z Hasslefree to bardzo ciekawy temat… ale chyba na zupełnie inną okazję. Wszelkie ekipy zwalczające zombie zostawmy sobie na później. A dziś pozostawiam was z tym martwym towarzystwem i mam nadzieję, że znaleźliście coś ciekawego również dla siebie.

Czego Sobie i Wam życzę.

 

Autor

Juliusz „Bors" Sabak

Nałogowy modelarz i miłośnik gier bitewnych, fabularnych tudzież planszowych. Wielbiciel techniki, historii i fantastyki. Czytający nałogowo, nie tylko SF, i równie nałogowo piszący publicysta w portalu Mojeopinie.pl, dziennikarz lotniczy miesięcznika „Pilot Club Magazine” i redaktor działu gier figurkowych serwisu grybezprądu.pl.