Co prawda nie czytałem żadnej książki z serii Gamedec (chociaż nie zaprzeczę, że znajdują się na liście książek, które przeczytać chcę), to zagrania w grę planszową na podstawie tej serii nie mogłem się doczekać od dłuższego czasu. Nie tylko jest to jedna z pierwszych polskich nowoczesnych gier planszowych na motywach książki (drugą jest Enclave: Zakon Krańca Świata, pierwsze wrażenia z rozgrywki znajdziecie tutaj – recenzja już wkrótce) ale jest to również pierwsza gra planszowa wydana przez CDP.pl, firmę córkę rodzimego giganta elektronicznej rozrywki, jakim jest CD Projekt. Czy pierwsze autorskie spotkanie ze światem gier bez prądu możemy uznać za udane?
Świat, w którym rozgrywa się akcja gry został dość dokładnie opisany w instrukcji, więc nawet jeśli ktoś nie czytał książki (tak jak ja), to i tak szybko odnajdzie się w realiach gry. Gracze wcielają się w detektywów – tytułowych gamedeców – którzy na zlecenie megakorporacji starają się rozpracować szajkę hakerów grasujących w wirtualnych światach sensorycznych. Uczestnikom rozgrywki przyjdzie zatem zwiedzić rozmaite światy, wykonując zadania, zbierając poszlaki, zaciągając zobowiązania w korporacjach i próbując powstrzymać ataki hakerów. Wszystko to brzmi bardzo obiecująco – czas sprawdzić, jak wygląda w praktyce.
Jakość, czyli korporacyjna mantra
Gra jest pierwszą planszówką wydaną przez CDP.pl – firmę, której rodowód wiąże się z grami wideo, i która po wielokroć dowiodła, że potrafi zapewnić bardzo wysoką jakość swoich produktów. Mając to na uwadze, do gry podchodziłem z rezerwą, ale też sporą dozą zaufania – i jak się okazało obydwa te uczucia były jak najbardziej uzasadnione. Nie będę wypisywał co dokładnie znajduje się w pudle z Gamedekiem, gdyż elementów siedzi tam całe zatrzęsienie. Zamiast tego skupię się raczej na jakości komponentów zawartych w pudełku.
Ogólnie poziom wykonania jest dobry, choć nie sposób przeoczyć kilka niedopatrzeń, które mogą nieco zepsuć obraz Gamedeca w oczach kogoś, kto gra w dużo gier nowoczesnych gier bez prądu. Pudełko jest tu bardzo dobrym przykładem: z jednej strony jest solidne i ładne, z drugiej wymiar jest niestandardowy, przez co trudno upchnąć je na półce (tak, jest większe niż standardowe pudła planszówkowe). Plansza również jest bardzo ładna, solidna i… niepotrzebnie ogromna. W domu mam duży stół do grania, ale przy grze w trzy osoby zajęliśmy całą jego powierzchnię, co oznacza, że przy rozgrywce czteroosobowej (lub większej) trudno będzie się z grą pomieścić nawet na naprawdę sporym blacie. W Gamedecu znajdziemy też mnóstwo różnych żetonów (lekko licząc ponad 250 zgrupowanych) i ani jednego woreczka strunowego. Karty? Są grube i ładne, ale jednocześnie wycięte tak, że na brzegu czuć lekkie wygięcie, które sprawia, że trudno się je tasuje i dobiera, a na brzegach szybko pojawiają się ślady użycia.
Powyższą litanię można by jeszcze wydłużyć, ogólnie jednak chodzi o to, że z jednej strony mamy ładne i dość solidne komponenty, a z drugiej – zawsze czegoś brakuje do pełni szczęścia. Warto jednak dodać, że w pudełku praktycznie nie ma powietrza, elementy gry (mimo pewnych wad) są solidne i bardzo estetyczne, a to wszystko razem sprawia, że gra wygląda na wartą swej ceny. Ogólnie zatem, jest naprawdę nieźle (choć z uwagi na widziane ostatnio chyba w Grzybobraniu kostki, ręka nieco zadrżała mi, gdy pisałem te słowa), ale parę rzeczy będzie można jeszcze w przyszłości poprawić.
Co może gamedec?
Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to ogólnie opiera się ona na poruszaniu swoim gamedekiem, wykorzystywaniu akcji dostępnych na polach, wykonywaniu zadań i zbieraniu punktów śledztwa. Kto pierwszy zbierze dziewięć punktów, ten zostaje zwycięzcą.
Znajdujące się na planszy pola dzielą się na trzy rodzaje: korporacje, Realium i światy sensoryczne. Na polach korporacji gracz może uzyskać pomoc np. w postaci ekwipunku, kredytów lub leczenia. Należy jednak ostrożnie korzystać z tej możliwości, gdyż w zamian za pomoc gamedec pozostawia żeton zobowiązania. Oznacza on dwie istotne rzeczy: detektyw nie może skorzystać z pomocy tej korporacji, dopóki nie usunie zobowiązania, oraz – jeśli atak hakerów na daną korporację powiedzie się – gamedec poniesie konsekwencje w postaci żetonu lagów, ograniczających liczbę akcji, które może wykonać gracz. Ten prosty mechanizm jest równocześnie klimatyczny i istotny z punktu widzenia rozgrywki. Sprawia, że zanim gracz zwróci się o pomoc do korporacji musi rozważyć, czy warto ponieść takie ryzyko.
Na polach światów sensorycznych i Realium gracz może wykonywać zadania, dokonywać wymian surowców oraz atakować lub handlować z innymi graczami. Zadania wykonuje się poprzez zagranie karty zadania przypisanej do świata, w którym znajduje się detektyw. Następnie sprawdzamy poziom trudności i wyliczamy modyfikatory za sprzęt (nie otrzymujemy ich w Realium), umiejętności, rany, sabotaże lub asysty i wreszcie wykonujemy rzut dwiema kostkami sześciennymi. Jeśli wynik jest równy lub wyższy od pracowicie wyliczonej wartości, zadanie zakończyło się powodzeniem i gracz uzyskuje nagrodę. Prawie zawsze jest nią żeton poszlaki, który dodaje nam punkt śledztwa, choć czasem można również podnieść sobie reputację, otrzymać kredyty lub nową umiejętność.
Jeśli nie udało się wykonać zadania, gracz otrzymuje odpowiednią karę, np. obniżenie reputacji lub ranę, a następnie odkłada kartę obok swojej planszy postaci. Karty nieudanych zadań mogą zostać wykorzystane do asyst lub sabotaży. Gracz może odrzucić taką kartę przed rzutem kostkami aby dodać lub odjąć dwa od wyniku na kostkach swoich lub innych graczy. Poza zadaniami, na polach można również wymieniać różne surowce.
Oprócz beztroskiego przechadzania się po różnych światach, gracze muszą również zadbać o ochronę korporacji przed atakami hakerów. Jeśli im się nie uda, ryzykują otrzymanie wspomnianego wcześniej żetonu lagów, oraz pojawienia się takiego żetonu na świecie przez który został przeprowadzony atak. Obecność takiego żetonu znacznie utrudnia wykonywanie zadań w obarczonej nim lokacji.
Ostatnią rzeczą, na którą muszą uważać gracze jest odpowiedni rozwój i stan postaci. Każda postać posiada szereg umiejętności pomocnych w wykonywaniu zadań, a także reputację, która wpływa na to ile kart zadań dobiera gracz i czy może wchodzić na niektóre światy sensoryczne. Do tego dochodzą jeszcze dwa rodzaje ran, które utrudniają wykonywanie zadań oraz ekwipunek który pomaga przy zadaniach (ale nie działa w Realium). Często to, jaki świat odwiedza gracz jest determinowane nie przez zadania jakie posiada, ale przez to, jak chce rozwinąć swoją postać.
Instrukcja obsługi detektywa
Instrukcja do gry liczy aż 36 stron. Owszem, część zajmuje opis świata, korporacji i postaci, ale i tak nie sposób streścić wszystkich zasad w krótkiej recenzji. Poprzedni akapit powinien rzucić trochę światła na to jak przebiega gra i zapewne stwierdzić, czy Gamedec to coś dla nas.
W wersji podstawowej gra nie zachwyca. Jest krótka (dziewięć punktów można zdobyć w dwie-trzy tury), do tego kolejność graczy ma ogromne znaczenie i często wskazuje zwycięzcę. Co prawda autor świetnie wyeliminował problem wiodącego gracza (nawet nieudane zadania się przydają), ale z uwagi na długość podstawowej rozgrywki, dwa niepowodzenia znacznie zmniejszają nasze szanse na zwycięstwo. Dodatkowym problemem jest balans postaci przy grze na dwóch graczy, jednak ten problem można rozwiązać wykluczając niektóre z nich. Im więcej graczy, tym bardziej problem balansu zanika.
Na szczęście w instrukcji zawarty jest zestaw zasad opcjonalnych. Są więc zasady, które pozwalają na wydłużenie gry, zmianę kolejności graczy, wprowadzenie globalnych zdarzeń i scenariuszy, które wymuszają interakcję między graczami. Zasady opcjonalne pokazują jak niewielkie zmiany mogą sprawić, że gra staje się dużo ciekawsza. Wersja podstawowa jest dobra do nauki gry, ale dopiero po wprowadzeniu zasad opcjonalnych gra pokazuje cały swój potencjał.
Czy warto patrzeć w przyszłość?
Gamedec należy, mimo swej tematyki, raczej do gier przygodowych niż detektywistycznych – i w tej roli sprawdza się naprawdę nieźle. Co prawda nie jest to gra idealna dla dwojga graczy, ale nawet wtedy gra się całkiem dobrze (o ile nie trafi się na niezbalansowaną parę bohaterów oraz skorzysta się z zasad opcjonalnych). Dodawanie kolejnych uczestników rozgrywki powoduje natomiast, że Gamedec staje się coraz ciekawszy i bardziej dynamiczny.
Klimat, intuicyjne zasady, dynamiczna rozgrywka i w sumie naprawdę niezłe wydanie przemawiają na pewno na korzyść Gamedeca. Do minusów można zaliczyć problemy niektórych elementów, długość gry i problem kolejności graczy. Na szczęście Gamedec sam dostarcza rozwiązania części tych problemów (kostkom z Grzybobrania już nic nie pomoże – poza wymianą na inne lub wyrzuceniem) pod postacią zasad opcjonalnych, które albo je eliminują, albo przynajmniej dobrze maskują, dając grze zupełnie inne, bardzo udane oblicze.