No bo kto to widział, żeby cała rasa była tak zdeprawowana? Zrozumiałe, jeśli popaprana jest tylko jakaś kasta, jakieś odrzutki społeczeństwa, gang motocyklowy. Ale całe społeczeństwo? Cała armia? Że niby ich wszystkich tak bardzo nęci widmo mordu i rozboju? Takie mroczne widmo? Że niby wszyscy tacy bezduszni sadyści?
No dobra, ich Cronos ma macki. Nie można ich nie kochać.
Wychowanie bezstresowe
Dark Elf… Eldar, to pozycja znana i bliska każdemu. Tak się strasznie złoszczą na wszystkich, tak się popisują, tak krzyczą i fruwają. Włosy długie i kolorowe, ciuchy czarne i obcisłe, gdzieniegdzie jakieś łańcuchy i pojazdy pokryte złowieszczymi symbolami. Takie zachowanie ma swoją nazwę nawet w popkulturze. Osobników tego typu zwykło się określać mianem „emo”.
Przeanalizujmy ten przypadek. Dzieciaki zostały pozostawione same sobie przez rodziców, którzy uważali je za wystarczająco dojrzałe i samowystarczalne. W rzeczy samej, Eldarzy byli zdolni i dobrze rokowali. Jednak, jak to zwykle bywa, dzieciakom poprzewracało się w głowach od dobrobytu i coś musiały w domu popsuć – w tym przypadku było to stworzenie kolejnego boga chaosu, bo czemu by nie? I tutaj już potoczyło się podręcznikowo – część rodziny wie, że źle postąpiła i stara się, może nie tyle naprawić swój błąd, bo to raczej trudne, co go nie powtórzyć. Natomiast pozostała część, stadko czarnych owiec, wręcz przeciwnie – tupnie nogą, stwierdzi, że było fajnie i niczego nie żałuje, i zamknie się w swoim pokoju (to znaczy na Gomo… Commoragh). A potem, jak już zrozumie, że jest źle, to będzie robić wszystko, byle by tylko nie dostać po ogonie: na przykład składać w ofierze mnóstwo mniej lub bardziej niewinnych istnień, żeby ich własne dusze zostały ocalone. Ale w naszych realiach to już „emo” poziom

Ból (wroga) jest dobry
Najdziwniejsze jest to, że pomimo swojej absurdalnej prezencji, której nie można, (no po prostu nie można!) brać na poważnie, Mroczne… Mroczni Eldarzy to całkiem porządna armia, która jest w stanie boleśnie skopać tyłek dowolnej rasie wszechświata, szczególnie pod osłoną nocy. Dzięki swoim lekkim (ciśnie się na klawiaturę, żeby dodać „modnym”) pancerzom są wyjątkowo szybcy, zarówno na ziemi jak i w powietrzu. Powystrzelają przeciwników jak kaczki, zanim ci w ogóle dostrzegą piękny fason i fantastycznie dobrane kolory. Są jak te pantery albo żmije, groźni nieuchwytni, przebiegli… No, dopóki ktoś jednak do nich nie dobiegnie, no bo, wiecie, te pancerzyki…
Raz macką, raz skrzydłem
Wróćmy jednak do tego Cronosa i jego macek. Tyle macek. Tyle radości. Z malowania, oczywiście.
Jego braciszek, Talos Pain też niczego sobie. Majestatyczny ogon przykuwający uwagę. Haki, przykuwające dosłownie. Klimatyczny tasak. Klasa sama w sobie. Już możemy nawet przymknąć oko na to nieszczęsne „pain” w nazwie. Przez chwilę udamy, że nie widzimy tego dark-eldarskiego emanowania złem wszędzie, gdzie popadnie (to trochę jak pisanie „śmierć” na piórniku z kredkami).
Natomiast, całkiem poważnie, oddział, który stał się moim numerem jeden, bezsprzecznie mnie zachwyca i śni mi się po nocach, to przepiękni Dark Eldar Scourges. Pomysł umieszczenia w jednym pudełku dwóch rodzajów skrzydeł jest jak dla mnie podwójnym majstersztykiem. Po pierwsze dlatego, że moja osobista słabość dotyczy właśnie skrzydeł i okazja do pomalowania i pierzastych i skórzastych w jednym pudełku, to jakaś manna z nieba (trzymając się biblijnych metafor)! A po drugie – jest to „the evilest thnig I can imagine” dla każdego, kto choć w drobnym stopniu jest pedantem, albo chce utrzymać swoją armię w porządku.
Ale podejrzewam, że gdyby taki ktoś chciał stworzyć równiutkie formacje rodem z Cesarstwa Rzymskiego, to zainwestowałby w Necronów, a nie pokręconych, kosmicznych piratów. Tych piratów, którzy niezaprzeczalnie mają w sobie coś inspirowanego cyberpunkowym anime: sylwetki, pozy, stroje. Urok osobisty. Bo ten splugawiony sposób bycia jakoś tak nęci, by pomalować ich na czerń piekieł i czerwień ognia, a potem dorysować jeszcze kilka czaszek, oprócz tych dołączonych do zestawu.
Z drugiej strony jednak oni aż się proszą o trzepnięcie po łbie i zawołanie „Koniec tej zabawy jedzeniem! Do domu lekcje odrabiać!”.
Grafika tytułowa: http://www.coolminiornot.com/339430 | Autor: Evil Touch Productions
Czy to trochę jak pisanie „śmierć” na piórniku z kredkami? http://t.co/SapWmWU6MI http://t.co/bJCYX4WhDo
Szybcy i wściekli, czyli kilka słów o Dark Eldarach http://t.co/RubBpKrBqQ
Hu, hu! Moje deldary się po internetach rozbijają 😉
Bo są zarąbiste. Jeśli chcesz, żeby podlinkować do bloga lub do sklepu, to daj znać.
Dzięki! 😉 I chętnie, ja również wrzucę linka do Was na moim blogu.
Są jak te pantery albo żmije, groźni nieuchwytni, przebiegli… No, dopóki ktoś jednak do nich nie dobiegnie… http://t.co/fnRIESDgAZ
Zamiast w nekronów można też zainwestować w WFB