KB_Ikona

recenzje

Mała królewska zdobycz

Recenzja gry King's Bounty

Jeśli chciałeś kiedyś zostać dzielnym rycerzem, dowodzącym licznymi armiami, podbijającym zamki przeciwników, zdobywającym chwałę i zaszczytne tytuły znajdziesz te elementy w grze wideo King’s Bounty. W jej adaptacji do formy gry bez prądu trudniej już będzie tego wszystkiego szukać. Co zatem w niej znajdziesz? Prostą naparzankę – w końcu  kto chciałby się rozglądać, jeśli można przejść do prania po mordach?

Dziękujemy wydawnictwu Hobby World za udostępnienie gry do recenzji.

Sprite’y na kartach

KB_04
King’s Bounty w wersji planszowej do gra dość skromna. Składa się ze stosu kart podzielonych na dwie talie i kilka kart pomocniczych. Pierwsza talia zawiera jednostki, bohaterów, potwory i zamki należące do pięciu ras oraz karty obelisków. Tą właśnie talią będą posługiwali się gracze w czasie gry. Druga, mniejsza talia zawiera tytuły, o które toczyć się będzie walka.

Karty ozdobione są grafikami pochodzącymi z gry i zawierają czytelne oznaczenia przynależności rasowej, typu i siły jednostek czy zamków. Miłym akcentem jest to, że każda karta jest inna, nawet jeśli przedstawia dokładnie tę samą jednostkę albo budynek. Karty tytułów są natomiast mniej ozdobne, ale za to bardzo praktyczne i czytelne, co dla kart celów (na których opiera się cała rozgrywka) jest bardzo ważne. Kolejnym miłym drobiazgiem jest również to, że karty tytułów są odrobinę większe, przez dzięki czemu dużo łatwiej oddzielić je od reszty.

Sztuka wojny

Jak działa King’s Bounty? Przed rozpoczęciem rozgrywki spośród kart tytułów losuje się te, za które na koniec gry przyznawane będą punkty. Aby zdobyć kartę tytułu należy wypełnić wymagania na niej zawarte – na przykład posiadać największą liczbę cytadel czy budynków danej rasy. Następnie gracze dostają karty z drugiej talii, wyznacza się pierwszego gracza (ostatni otrzymuje wymienioną wcześniej kartę, która oznacza jego pozycję) i już można rozpocząć przygodę.

KB_02

W swojej turze gracz może zagrać jedną kartę lub wymienić dowolną liczbę kart z ręki, odkładając je na spód talii. Zagrane karty mogą być budynkami, jednostkami, bohaterami lub potworami należącymi do jednej z pięciu ras występujących w grze. Dodatkowo, w talii znajdują się neutralne obeliski. Posiadanie budynku danej rasy umożliwia zagrywanie jednostek należących do tych ras. Jedyny wyjątek stanowią ludzie, którzy nie posiadają budynków, a ich jednostki można zagrywać zawsze.

Budynki i jednostki posiadają współczynnik określający ich siłę. Podbicie budynku polega na zagraniu na niego jednostki o sile wyższej niż siła budynku. Wartość obrony budynku można podnosić, zagrywając nań jednostki, która od tej pory pełnią rolę garnizonu. Bohaterowie i potwory są kartami jednorazowymi, które pozwalają odpowiednio podbić lub permanentnie zniszczyć budynek przeciwnika. Posiadanie obelisków dostarcza punkty zwycięstwa na koniec gry.  Gdy posiadacz karty ostatniego gracza zakończy swoją turę, dochodzi do przyznania kart tytułów wedle rozpisanych na nich warunków. Po rozpatrzeniu tytułów gra toczy się dalej. Koniec rozgrywki i ostateczne podliczenie punktów następuje, gdy skończą się wszystkie karty w talii.

KB_03

Starcie władców

KB_01Zasady King’s Bounty są naprawdę proste, a sama rozgrywka trwa około 20-30 minut. Na początku gra wydaje się nieskomplikowana, jednak zawiera w sobie dość elementów strategii i planowania, by na jakiś czas wciągnąć miłośników inteligentnych, choć raczej lżejszych karcianek. Jak zapewne nietrudno się domyślić, w King’s Bounty chodzi o sprytne zarządzanie ręką – trzeba zatem dość dokładnie planować kiedy i jakie karty wymienić oraz czy aby na pewno nie lepiej przeczekać z gorszą ręką trochę dłużej. Ze względu na charakter gry i długość tury, w oczekiwaniu na swoją kolej gracze nie nudzą się i pilnie śledzą kto zagrywa jaką kartę.

Czy King’s Bounty to strategiczny epos na miarę swej komputerowej wersji? Niekoniecznie – ale to dobra i niegłupia gra, która miłośnikowi lżejszych, opartych na inteligentnym zagrywaniu kart i zarządzaniu zawartością ręki tytułów zdecydowanie powinna przypaść do gustu. No i oczywiście może również stanowić prosty sposób na zainteresowanie grami bez prądu tych, którzy granie kojarzą wyłącznie z myszką i klawiaturą lub konsolowym padem.

Autor

Paweł Menio