Po pierwsze, witam po długiej przerwie w cyklu Wargaming dla opornych. Jest to coś dla początkujących w tym hobby, ale i weterani znajdą tu pewnie coś ciekawego dla siebie. Zwłaszcza w tym odcinku, którego motywem przewodnim jest pojawianie się Polski i polskich jednostek w grach bitewnych. W końcu niedawne święto 11 listopada zobowiązuje. Będzie więc o „Czarnej Brygadzie”, oraz Husarii. Zarówno tej klasycznej, jak i fantastyczno-parowej. Zapraszam do lektury.
Postanowiłem, że powrót Wargamingu dla opornych powinien zacząć się od czegoś lekkiego, a temat sam mi się nasunął. Miniony niedawno 11 listopada zawsze kojarzył mi się z paradami, historycznymi mundurami i chlubnymi tradycjami. Całkiem przypadkiem trafiłem niedawno na modele firmy Forged in Battle opisane jako „WW II Polish Black Legion”. Z tego co wiem, żaden Czarny Legion nie istniał, ale wygląd i uzbrojenie nie pozostawiały żadnych wątpliwości, że chodzi o 10 Brygadę Kawalerii dowodzoną przez najsłynniejszego polskiego pancerniaka, gen. Stanisława Maczka. Była to jednostka wyjątkowa w Polskim Wojsku, co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, jako jedyna używała czarnych, skórzanych płaszczy i z tego względu zwana była „Czarną Brygadą”. Po drugie, była to jedyna w 1939 roku duża jednostka zmechanizowana, czy jak mówiono wówczas „motorowa”.
Wróćmy jednak do modeli – są wykonane w skali 15mm i świetnie nadają się do gry Flames of War. Co prawda jej wydawca, Battlefront, produkuje już modele polskich jednostek, ale różnorodności nigdy za wiele. Zwłaszcza, że Czarna Brygada to mało znana formacja, a Forged in Battle ma w swej ofercie kilka innych ciekawostek „pomijanych” przez innych producentów. Są tam na przykład słynne rusznice przeciwpancerne Ur, które pozostały tajne do wybuchu wojny, zaskakując swoją skutecznością niemieckich pancerniaków, a także moździerze 81mm wz. 31.
Co ciekawe, o wiele bogatsza jest oferta polskich formacji z 1939 w skali 6mm, używanej na przykład w grze Blitzkrieg Commander. Jest tu też o wiele większy wybór mniej znanych pojazdów i rodzajów uzbrojenia. Nie tylko czołgi 7TP, tankietki TKS czy kawaleria, ale też np. 37mm działka Bofors z ciągnikami PzInż. 302, czy wspominane już rusznice Ur. Niestety w tej skali liczy się bardziej ilość niż jakość modeli i może właśnie dlatego nie cieszy się ona już taką popularnością jak jeszcze kilka lat temu. Może ilość przechodzi w jakość, a może gracze chcą podziwiać kunszt malowania bez użycia lupy.
Dlatego spodziewam się, że popularność zdobędzie gra Bolt Action, najnowszy system firmy Warlord Games, o którym sporo ostatnio pisaliśmy. Skala 28mm to w końcu najpopularniejszy dziś standard. Przyznam też szczerze, że zaskoczyła mnie też duża liczba modeli polskich żołnierzy do tego młodego systemu. Prócz ikon takich jak słynna polska kawaleria, są też czołgi 7TP, tankietki, oraz żołnierz uzbrojony w licencyjną wersje amerykańskiego rkm-u BAR i strzelec z rusznicą Ur. W sumie – bardzo bogaty i ciekawy wybór. Mamy też sporo spadochroniarzy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Nie wiem na ile różnią się oni od brytyjskich spadochroniarzy, ale moja narodowa duma została mile połechtana.
Ale Warlord Games ma też inną, równie ciekawą niespodziankę dla graczy z zacięciem patriotycznym. Całkiem niedawno w ich ofercie pojawiła się Husaria w skali 28mm. Solidne, pięknie wykonane modele, które są podobno awangardą dalszych, mających pojawić się w przyszłości formacji. Ich pojawienie się nie powinno dziwić, skoro jeden ze sztandarowych rzeźbiarzy tej firmy używa „pseudonimu” Wojtek. Na dodatek jeden z jego szefów wyraża duży entuzjazm w temacie zbierania polskiej armii do gry Pike&Shotte. Osobiście, trzymam kciuki.
Wojtka zostawimy na razie w spokoju. Niech tworzy dalej dla Warlorda. Tymczasem trzeba też kilka słów dodać na temat systemu Ogniem i Mieczem produkcji Wargamera. Choć to w sumie oczywiste, że w systemie opisującym XVII-wieczne walki Rzeczpospolitej Obojga Narodów jej wojska grają główną rolę. W skali 15mm trudno moim zdaniem znaleźć bardziej szczegółowe i udane modele. Są tak szczegółowe i dobre, że malarze narzekają na nadmiar drobnych detali i trudnych do pomalowania elementów. Cóż, na temat samego systemu i modeli będę pisał już niebawem, dlatego nie będę się dziś nad nimi rozwodził. W końcu, w naszej podróży przez systemy nie dotarliśmy ani do gier historycznych, ani do skali 15mm.
Natomiast w Wargamingu dla opornych pojawił się już system Dystopian Wars. Co prawda skala jest jeszcze mniejsza niż Ogniem i Mieczem, ale pojawiające się jednostki są zdecydowanie większe. I tak dotarliśmy do jedynego w dzisiejszym odcinku systemu nie-historycznego. Całkiem niedawno poświęciliśmy w newsach sporo miejsca tematowi Rzeczpospolitej w Dystopian Wars.
Co prawda, wybór jednostek nie jest jeszcze zbyt bogaty, a ikoną tej armii jest sterowiec-lotniskowiec z husarskimi skrzydłami… ale od czegoś trzeba zacząć. Poza tym, jest to pierwsza znana mi gra nie oparta na historycznych faktach, w której nasz kraj się pojawia. I to już coś. Szczególnie, że potężna, lecz niewielka armia, husaria na parowych motocyklach, oraz sojusz z Anglią i Rosją czyni z RON istotny element świata dystopii – a przynajmniej jego europejskiej części. Może to potrzeba docenienia, a może zwyczajna duma każe mi o tym napisać. Nie będę tego rozstrzygał. Przyszedł z resztą czas na podsumowanie.
Podsumowanie będzie z gatunku tych lekko dętych, okazjonalnych, ale mam nadzieję niezbyt męczących. Może z trudem, ale do powszechnej świadomość przebija się, że Polska była i jest poważnym graczem, przynajmniej na miarę swych możliwości, w światowej historii, a zwłaszcza w historii wojskowości. Natomiast do świadomości graczy i twórców gier bitewnych te fakty najwyraźniej już się przedostały. Nie wiem czy wynika to z coraz większej ilości Polaków wśród twórców, malarzy i modelarzy, czy z innych czynników, ale bardzo mnie to cieszy.
Są jeszcze Bracia Dobrzyńscy w Infinity. Jedyny powstały w Polsce zakon rycerski w dalekiej przyszłości istnieje i ma się w PanOceani nad wyraz dobrze.
Co prawda Infinity ani historyczne ani fantastyczno-parowe nie jest, ale warto wspomnieć, że Polacy również tam istnieją. W przeciwieństwie do np. takiego DUST.
Dobrze powiedziane:) A atrykuł bardzo przyjemny. Sam polecam modele Wargamera, bo zaiste szczegółów im nie brak, wiec maluje sie je czasem nad wyraz długo (za to jak pięknie wyglądają jak się nie ominie żadnego strzemiona, żadnej klamerki itp) 😀 No i sam szykuje sie na Warlordowe figsy polskiej piechoty 😀
Ciesze się, że tekst się spodobał. Myślę że będziemy kontynuować „nową świecką tradycję” takich tekstów przekrojowo traktujących różnych systemach.
Natomiast co do Infinity i Braci Dobrzyńskich, to nie pisałem o nich, ponieważ są tam tylko „na doczepkę”, jako podgatunek Krzyżaków (Teutonic Knights) i choćby za to nie należy im się miejsce w tym artykule. 😉 Zwłaszcza, że nie widziałem dotąd nawet jednego modelu, również wśród polskich graczy, grających zakonami rycerskimi, pomalowanego w barwy tego zakonu.
A tak poważnie, to liczę że w Infinity Polacy jeszcze się pojawią. Bardziej niż z dobrzyńskim zakonem, wolę się identyfikować z bohaterką imienną Nomadów swojsko nazwanej Carlota Kovalsky.