http://www.coolminiornot.com/251785

publicystyka

Wojna z widokiem

Toporem czy bombą, czyli wyjdź z okopu i wzbij się wysoko

Gdy usiadłam do pisania, odwiedziłam stronę Games Workshop w celu posiłkowania się pewnymi informacjami, które można tam znaleźć. Jednak wielki napis „Warfare with a view” zrobił na mnie takie wrażenie, że aż zapomniałam, o czym miałam pisać. I w ten sposób zmieniła mi się koncepcja kolejnego wpisu w cyklu podróży do granic fluffu.

Reklama dźwignią handlu, czyli wyjdź z okopu

Moim pierwszym skojarzeniem była reklama nieruchomości. „Tylko dzisiaj piękny domek z tarasem nad Zatoką Meksykańską za jedyne 30 milionów” albo „Spiesz się, to już ostatnie mieszkanie z widokiem na zielony Żoliborz”.

Okazuje się, że nie mogłam być w większym błędzie! Toż to reklama ruchomości i to nie byle jakiej, bo latającej! Zachęca nas do tego, aby wyjść w końcu z okopów i spojrzeć na piękne, bezgraniczne, kolorowe połacie wojny i to z góry! Sugerując, że do tej pory nasza taktyka była prowadzona na oślep, na modłę „strzelajmy dookoła, w coś się w końcu trafi”, dostajemy produkt, którego główną zaletą jest, według hasła, to, że coś z niego widać. „Nigdy więcej nasłuchiwania wroga. Od dzisiaj na niego PATRZ!”.

No ale trzeba przyznać, chwyt marketingowy bardzo skuteczny. Jestem żywym dowodem.

Źródło: http://www.coolminiornot.com/193942
Dwarfs entrenchment – żródło: CMoN

Innowacja

Jeśli zaś chodzi o produkt… Owszem, Krasnoludy już dawno podbiły niebiosa, ale dla mnie to nadal jest jedno wielkie nieporozumienie. Mogę się założyć, że inżynier, który wpadł na ten pomysł, został zwyzywany od elfolubców co najmniej, a jeśli szerzył te herezje dalej, w trybie natychmiastowym musiał zostać oddelegowany do najbliższego świńskiego koryta. Podejrzewam, że wydziedziczenie i wytykanie palcami w całej rodzimej Twierdzy również nie pomogło, skoro bombery i coptery jednak powstały…

Może jestem staroświecka, ale Krasnoludy to według mnie istotny na(pod)ziemne a polecieć to im może co najwyżej kamulec z katapulty. Przyzwyczajone do spoglądania na rzeczywistość z dosyć niskiego poziomu, raczej gwałtownie przeżywają drastyczne zmiany punktu odniesienia i prędzej dadzą się pokroić, niż wsadzić chociażby na konia. Mamy jakiegoś Krasnoluda na koniu? Nie. Na kucyku? Nie. Na drzewie? Nie. Na zimnokrwistym? Nie. Na rowerze? Nie. Mamy jednego pajaca na szczudłach i szefa na tronie niesionym przez inne krasnoludy. To nie za wielka odległość od ziemi. A jaki jest następny przystanek? Stratocumulsy.

http://www.coolminiornot.com/316879
Dwarf High King Thorgrim Grudgebearer – żródło: CMoN

Latacz być musi

No dobrze. Krasnoludy to inżynierowie, ich maszyneria się nie rozpada (zazwyczaj) a dodatkowo chronią ich runy, więc pośród tej nieustraszonej rasy bez problemu znajdą się młodzi, żądni przygód i chwały sympatycy podbijania przestworzy, którzy z równą rozkoszą rozkwaszą głowę wroga toporem, co zrzuconą z góry bombą. Gyrocopter jest rzeczywiście wdzięcznym modelem, perfekcyjnie przyozdobionym zawijasami i runami, a Gyrobomber wygląda groźnie. Już nawet nie będę się czepiać, że po dłuższej analizie można stwierdzić w nich połączenie orkowej technologii i elfickich ozdób, po prostu to pominę.

Najistotniejszy jest fakt, że armia, która nie ma lataczy, to armia, która sobie nie poradzi (przynajmniej takie można odnieść wrażenie, patrząc na wychodzące nowości) a jak wiemy, Krasnoludy i porażka przenigdy nie postaną razem w jednym zdaniu, chyba że przeczącym, dlatego też chcąc nie chcąc, umiejętność latania posiąść musiały, a jak już coś robić, to z klasą. Dlatego i ja zmuszona jestem zaakceptować ten wybryk natury.
Ale w środku i tak mnie skręca.

http://www.coolminiornot.com/305450
Gyrocopter – źródło: CMoN

Autor

Anna Dragoncerch

Z zamiłowania literatka, z wykształcenia fizjoterapeutka, z pochodzenia Królowa Roju. Współtwórczyni projektu The Desperate Workshop, pomagierka Brwinowskiego Klubu Fantastyki. Od lat podróżująca po bezdrożach Fantazji i nie zamierzająca póki co wracać do domu.